Nie ukrywam, że jestem rozczarowany. Spodziewałem się, że na moją propozycję aby podyskutować na łamach „Echo” o przyczynach liczniejszego głosowania na PiS w powiatach południowo – wschodniej Wielkopolski niż w pozostałych częściach naszego województwa, będzie większy odzew. Praktycznie tylko redaktor Jarek w sposób merytoryczny i dość szeroki odniósł się do tego zagadnienia. No cóż, „zepsiała” nam debata publiczna. To chyba także pokłosie tego, co na co dzień obserwują nasi obywatele w sejmie czy w samorządach. Przysłowiowe młócenie słomy, skakanie sobie do gardeł, dokopanie za wszelką cenę przeciwnikowi politycznemu i używanie argumentu siły a nie siły argumentów to smutna rzeczywistość. Dużo łatwiej też opluć kogoś anonimowym wpisem w internecie niż podjąć sensowną dyskusję. Trudno się z tym pogodzić. Pozwólcie Państwo, że w nawiązaniu do jakże celnych uwag red. Jarka w tej sprawie, podzielę się i swoimi refleksjami. W Turku się urodziłem, z naszym miastem rosłem i związałem całe swoje życie. Pamiętam Turek i okoliczne miejscowości jako straszne „zadupie” gdzie piszczała przysłowiowa bieda. Mieszkałem do 15 roku życia na Pl. Wojska Polskiego, Rynku jak wtedy mówiono. Centrum miasta a za potrzebą chodziło się do zbitego z desek kibelka na końcu podwórza, natomiast wodę do picia nosiło w wiaderkach i kankach (kto z młodych wie co to kanka) z tzw. Podgrodzia. Okoliczne wsie to domy pod strzechami, polepy zamiast podłóg, garnki wiszące na deskach płotów i sterty obornika przy domach. Jeśli ktoś powie, że tak nie było to po prostu skłamie. Na szczęście decydenci tego tak dzisiaj obrzydzanego PRL-u podjęli decyzję o budowie Kopalni, Elektrowni, Mirandy, nowej Mleczarni, rozbudowie PKS i innych mniejszych zakładów. Stało się coś niebywałego. Do Turku napłynęła młoda kadra inżynieryjno-techniczna, inteligencja, nastąpił niebywały awans społeczny mieszkańców okolicznych miejscowości. Ludzie kończyli kursy, szkoły, zdobywali zawód, wielu ukończyło studia i wracali do Turku. Mieli po co wracać. Dzisiaj może to zabrzmieć jak bajka ale wtedy na fachowców czekały mieszkania. W każdym zakładzie byli lekarze zakładowi i stomatolodzy, w Mirandzie w związku z tym, ze pracowało tam wiele kobiet dodatkowo lekarze ginekolodzy. Lekarze stomatolodzy mieli też gabinety we wszystkich szkołach, prowadzili przeglądy profilaktyczne, tzw. lakowanie zębów i ich leczenie. Powstały przedszkola zakładowe, przyzakładowe szkoły, sponsorowano kluby sportowe. Kwitło życie kulturalne. Do Turku przyjeżdżały najlepsze zespoły rozrywkowe i teatralne na które bilety w zakładach rozdawano za darmo. Nigdy nie zapomnę występu wybitnej aktorki Mieczysławy Ćwiklińskiej w sztuce „Drzewa umierają stojąc”. Zakłady organizowały też wyjazdy do teatrów, opery czy operetki . Krążył taki przyznaję mało elegancki dowcip. Jedna z grup wycieczkowych spóźniła się do teatru, weszli w trakcie występu. Na scenie aktor wygłaszał kwestię – „skąd przybywacie dzielni panowie”, jeden ze spóźnialskich odpowiedział „my z PGR Brudzyń”. We wszystkich tych zakładach pracownicy oprócz pensji otrzymywali różnego rodzaju dodatkowe bonusy. W Kopalni wiadomo trzynastki , barbórkowe, deputat węglowy, umundurowanie, odznaczenia. Podobnie w innych zakładach. Praktycznie darmowe wyjazdy na wczasy , kolonie dzieci, równoważniki za tzw. wczasy pod gruszą, paczki dla dzieci na święta i szereg innych dodatkowych świadczeń. Ludzie z okolicznych miejscowości zarobione pieniądze inwestowali w budowę nowych domów, zakup sprzętu niezbędnego w rolnictwie a sam Turek zmieniał się wręcz z dnia na dzień. Ktoś i słusznie może zadać pytanie – jeśli było tak dobrze to dlaczego to wszystko walnęło, dlaczego ludzie wystąpili przeciwko tamtemu systemowi i sprawującym władzę. Nie będę silił się na pogłębioną odpowiedź. Napisano na ten temat wiele publikacji. Na pewno przyczynił się do tego kryzys naftowy, nagłe podrożenie kredytów, zaciąganie nowych na dużo gorszych warunkach, trudności w eksporcie który przestał być konkurencyjny, brak środków na kończenie inwestycji. Wszystko to w konsekwencji spowodowało kłopoty gospodarcze, trudności w zaopatrzeniu i drastyczne pogorszenie nastrojów społeczeństwa. Zainteresowanych odsyłam do niezwykle ciekawej książki autorstwa Roberta Walenciaka pt. Modzelewski – Werblan Polska Ludowa. Transformacja ustrojowa i przyjęcie neoliberalnego modelu kapitalizmu spowodowały masowe zamykanie zakładów pracy, dramatyczny wzrost bezrobocia, brak jakichkolwiek perspektyw dla wielu ludzi. Szczególne dramaty przeżywali ludzie pracujący w pegeerach w ogóle nie przystosowani do życia w nowych warunkach. Ponad 3 mln młodych ludzi wyjechało „za chlebem” do pracy za granicą. W naszym powiecie te negatywne skutki wystąpiły w szczególnym nasileniu z chwilą likwidacji branży paliwowo – energetycznej. Dodatkowo ludzie słyszeli, że nie jest źle, gospodarka się rozwija, PKB wzrasta a Polska w czasie kryzysu jest „zieloną wyspą”. Oni widzieli co innego, pogłębiającą się biedę wielu ludzi, brak perspektyw i znaczne rozwarstwienie społeczne. Nie do końca zgadzam się z red. Jarkiem w sprawie przyczyn słabszej pozycji Lewicy w naszym regionie i w kraju. Uważam, że główną przyczyną było wrobienie naszej formacji w tzw. „ aferę Rywina”. Ta z premedytacją przeprowadzona akcja doprowadziła do znacznego osłabienia mojej formacji. Oczywiście w innych obszarach także popełniliśmy sporo błędów. Teraz nie ma miesiąca abyśmy nie słyszeli o aferach z udziałem rządzących i ich akolitów wielokrotnie większych od tzw. Rywina, tylko, że one nie robią większego wrażenia na elektoracie PiS. Ktoś ostatnio mi się spytał co musi zrobić PiS, jaką aferę wywołać, jak osłabić i ośmieszyć nasz państwo na arenie międzynarodowej aby elektorat się od nich odsunął. Odpowiedziałem, że elektorat PiS jest nieprzemakalny, podatny na nacjonalistyczne hasła, demagogię, łyka jad i kłamstwa sączone przez rządzących i telewizję Kurskiego jak gęś kluski, bierze kasę i nie obchodzą go afery PiS. Dopóki będzie kasa, nie będzie załamania w gospodarce, żelazny elektorat PiS jest nie do ruszenia. Zawsze uważałem, mówiłem o tym i pisałem, że w Polsce neoliberalna kapitalistyczna gospodarka do niczego dobrego nie doprowadzi. Dramatyczne wzrastało rozwarstwienie społeczne, pogłębiały się obszary biedy, złość i frustracja wielu ludzi. PiS wykorzystując dobrą koniunkturę w gospodarce światowej rozpoczął rozdawnictwo pieniędzy na niespotykaną skalę. Od początku byłem zwolennikiem 500+ i innych świadczeń, uważam jednak, że powinny one trafiać do faktycznie ich potrzebujących, powinien być uwzględniany wskaźnik dochodowy. Jaki jest bowiem sens aby 500+ i inne świadczenia trafiały do rodzin gdzie np. dochód na członka rodziny wynosi 4000 zł. netto miesięcznie. Czy te pieniądze teraz tak lekko rozdane nie powinny stanowić rezerwy na ciężkie czasy, załamanie koniunktury które na pewno nadejdzie. Czy nie powinny być skierowane na poprawę dramatycznej sytuacji w służbie zdrowia, zaopatrzenia w leki, poprawę sytuacji w oświacie. Czy ktoś obecnie przejmuje się tym, że po wyborach masowo mają być likwidowane oddziały szpitalne i zamykane szpitale (odsyłam do art. w Gazecie Prawnej z 20.07.br.). Dobrze byłoby aby ci wielbiciele PiS uświadomili sobie, że worek nie jest bez dna, a powiedzenie „żyje się raz” jest po prostu głupie, są przecież dzieci, wnuki, co im chcemy pozostawić. Na koniec. Jak czytelnicy Echo wiedzą byłem zwolennikiem szerokiej, opozycyjnej koalicji w wyborach parlamentarnych. Uważałem i dalej tak uważam, że tylko taka mogła wygrać z PiS. Stało się inaczej. Pierwszą cegłę z tego koalicyjnego muru wyjęło PSL. Idiotyczne i pokrętne wypowiedzi Kosiniaka-Kamysza w ogóle mnie nie przekonują. Tak zresztą jak wielu analityków i publicystów. Ludzie są wkurzeni na PSL. Jak teraz mam odpierać ataki, że PSL to taka „sprzedajna d….. która da każdemu”. Grzegorz Schetyna który mógł być ojcem zjednoczenia opozycji i jej historycznego sukcesu, po wyłamaniu PSL stracił wiarę w zwycięstwo, uległ też naciskom niektórych szefów regionów. My do końca byliśmy lojalni. Stało się. Myślę, że w konsekwencji dla nas Lewicy, może to i dobrze. Wyciągnęliśmy wnioski z przeszłości, w zapomnienie poszły urazy i niepotrzebnie wypowiedziane słowa. Lewica idzie razem, zjednoczona jak nigdy. Przedstawimy nasz prospołeczny program, na naszych listach będą najlepsi z najlepszych, znani, szanowani i doskonale przygotowani do pracy w Parlamencie. Zrobimy wszystko aby w Sejmie i Senacie była silna lewicowa reprezentacja. Jak wyglądają te instytucje bez udziału Lewicy to widzimy na co dzień – dramat. Zmienimy to. Liczymy na Państwa pomoc i poparcie. Prosimy o to.
Marian Mirosław Marczewski